Mam obowiązki polskie, więc kupuję w Dino, tankuję na Orlenie, a paczki wysyłam InPostem
| 14 października 2025
Mateusz Perowicz kibicuje sukcesowi polskiego kapitału

To smutne, że we własnym kraju polski kapitał musi mozolnie przebijać się do czołowych pozycji na rynku, a każde doniesienia o sukcesie polskiej firmy traktowane są jak długo wyczekiwana dobra nowina. W krajach Zachodu, do których aspirujemy, nie do pomyślenia jest, żeby dominował inny kapitał niż krajowy.
Dyskonty zdominowały Polskę
„Dino goni Biedronkę!” – tak brzmią nagłówki materiałów na portalach, gdy co kilka miesięcy pojawia się jakaś informacja o kolejnej ekspansji Dino. Faktycznie, polska sieć otworzyła w tym roku 245 sklepów, co jest najlepszym wynikiem w branży i zbliża się do progu 3000 placówek.
Dlaczego jednak wiadomość o otwarciu sklepów jest aż tak emocjonująca? Niestety mamy w Polsce do czynienia z sytuacją niespotykaną w wielu innych państwach. Przez wiele lat na liście 10 największych sieci handlowych w kraju nie było ani jednej z polskim kapitałem. W innych państwach jest to nie do pomyślenia.
Przykład? Kilka lat temu Francja zablokowała przejęcie sieci Carrefour, powołując się przy tym na suwerenność żywnościową. Jak się okazuje, francuski minister gospodarki i finansów Bruno Le Maire podjął słuszną decyzję.
„Przyzwyczajeni jesteśmy do pewnej fikcji w czasach dużych sieci (handlowych przy. red.). Wszystkiego jest pełno. Natomiast nie widzimy, że za ścianą tego wszystkiego są bardzo niskie zdolności magazynowe. My w ogóle nie rozważamy takiej historii, że większość sieci dystrybucji żywności w Polsce, posiada swoje centra decyzyjne, czyli mówiąc wprost – ludzi, którzy decydują, co i skąd przyjeżdża za granicą.
Nie są to ludzie związani z naszym krajem, tylko są to ludzie korporacyjni, międzynarodowi. To w sytuacji nagłego, jakiegokolwiek zagrożenia, jak państwo myślicie? Gdzie trafią rezerwy? Tam, gdzie jest rodzimy kapitał danej sieci” – tłumaczy Grzegorz Kusz.
Działalność sieci handlowych to coś więcej niż zwykły biznes działający na zasadzie popytu i podaży. To element suwerenność, w tym przypadku żywnościowej. Oczywiście nie chodzi o to, by kasować wolny rynek, ale to absurd, że zakup w polskim sklepie staje się wysiłkiem.
Jak pisał portal Dla Handlu, „Dyskonty w Polsce mają jeden z najwyższych na świecie wskaźników penetracji rynku. Ich udział pod względem wartości wynosił w 2022 r. 35%, czyli kształtował się znacznie powyżej średniej europejskiej wynoszącej 17%”.
Patologiczny rynek
O dominującej pozycji Lidla i Biedronki oraz prawdziwym celu ich wojny już na tych łamach pisaliśmy. Takie działania mogą utrwalać w konsumentach przekonanie, że nie ma innego wyboru, że reszta podmiotów się nie liczy, a cała akcja dobitnie odbiła się też na Dino, gdyż wartość udziałów spadła.
Wydaliśmy też raport nt. rolnictwa i rynku spożywczego, a w nim znalazła się taka tabelka:

Kolejny aspekt działalność sieci handlowych omawia Robert Gwiazdowski w Kanale Zero. Odsłania podatkowe eldorado na konkretnych liczbach: „ALDI przychody 6 458 000 000 zł, podatek CIT 0 zł
Auchan przychody 59 000 000 000 zł, podatek 29 342 zł, 0,05% przychodów
Carrefour przychody 51 000 000 000 zł, podatek 94 623 zł, 0,18% przychodów”.
Realia funkcjonowania rynku rolno-spożywczego w naszym kraju odsłaniają też polscy przedsiębiorcy i rolnicy. Henryk Kania mówi:
„Agresywny model biznesowy Jerónimo Martins Polska polega na drenowaniu producentów i dostawców. Doprowadził do upadłości budowaną przez dwa pokolenia polską rodzinną firmę, którą założył mój ojciec.
Z pełną determinacją podejmuję walkę o sprawiedliwość w interesie Zakładów Mięsnych Henryk Kania. Ale chcę także walczyć w imieniu naszych wieloletnich dostawców, którzy w wyniku działań właściciela Biedronki nie otrzymali należnych pieniędzy i zostali postawieni w dramatycznej sytuacji finansowej”.
Dziesiątki producentów żywności apelują, że cała ich ciężka, wielomiesięczna praca idzie na marne, bo ceny oferowane w skupach nie zwracają nawet kosztów utrzymania upraw, nie mówiąc o zysku.
Mówią to m.in. Monika Olszak, Maciej Siekierka, Piotr Gryta czy Tomasz Piech. Pojawia się oddolna, internetowa fala wsparcia. Ludzie przyjeżdżają na te gospodarstwa, by pomóc i kupić choć trochę z ich zbiorów.
Fajne promocje ważniejsze niż suwerenność
Biorąc to wszystko pod uwagę, oburzenie mieszkańców Wilanowa na fakt, że powstanie tam jeden ze sklepów Dino, jest dosłownie przerażające.
Ostatni bastion polskiego kapitału na rynku detalicznym musi mierzyć się ze zmasowaną krytyką, gdy chce otworzyć sklep i konkurować z podmiotami, wobec których polscy przedsiębiorcy nagminnie składają skargi, a instytucje kontrolne wyliczają ich liczne nieprawidłowości.
„Dino jest w małych miejscowościach i na wsiach. Na pewno nie będę chodziła tam” – stwierdziła w rozmowie z WP mieszkanka Wilanowa, „sugerując, że nie odpowiada jej jakość produktów »gorszego sortu«”.
No tak, co tam suwerenność żywnościowa, upadłość polskich firm czy unikanie płacenia należnych podatków. Ważne, że jest promocja na awokado i czwarta kostka masła 60 gr taniej.
Inni mieszkańcy Wilanowa skarżyli się, że ich Dino będzie wyglądać jak kurnik. Może gdy uczciwie płacisz podatki i nie wyzyskujesz polskich rolników, to stać cię na nieco mniejszy wypas niż mniej moralną konkurencję?
Całe szczęście, że w podstawie programowej edukacji obywatelskiej znalazł się patriotyzm gospodarczy i świadoma konsumpcja. Może dzięki temu kolejne pokolenia będą miały mniej kolonialną mentalność. Bo o tym, że sieci handlowe traktują Polskę jak kolonię, Marcin Kędzierski pisał już 10 lat temu.
Na szczęście mieszkańcy Olsztyna komentowali powstanie Dino nieco inaczej: „Nieważne, jak wygląda, ważne jest to, że produkty wysokiej jakości, ceny są przyzwoite. No i jest polski”.
Patriotyzm powinien być oczywistością
Sprawa nie dotyczy tylko Dino i sieci handlowych. Właściciel InPostu Rafał Brzoska wykazywał różnice pomiędzy działaniem swojej firmy, a zagraniczną konkurencją. Jedna polska firma płaci wyższe podatki niż cała zagraniczna konkurencja razem wzięta!
Analogicznie ma się sprawa z innym, polskim gigantem CD Projektem: „Informatyczni giganci wpłacają stosunkowo niski podatek CIT do budżetu państwa. Niektóre z nich w 2017 r. nie zapłaciły ani złotówki. Tymczasem polski CD Projekt zapłacił więcej niż 5 korporacji IT razem wziętych”.
Naprawdę ciężko jest prowadzić uczciwy biznes, respektować wszystkie zasady, jednocześnie konkurując cenowo z zagranicznymi podmiotami, które te zasady omijają. Świadomość obywatelska w tym zakresie jest niezwykle istotna i ma przełożenie na naszą gospodarczą suwerenność.
Niestety zdarzają się bardzo szkodliwe przykłady z samej góry. Poseł Adam Szłapka wzywał niedawno do bojkotu Orlenu, jednak znacząco zmienił zdanie o tej marce, gdy kontrole nad nią przejęła jego koalicja.
W tym właśnie cały problem. Patriotyzm i suwerenność nie są kwestiami politycznymi. Tu się nie ma o co sprzeczać. Firma, która jest filarem polskiej gospodarki, nigdy nie powinna być obiektem politycznych animozji. Ładnie podsumował to Krzysztof Stanowski: „Tylko świrus może korzystać z DHLu, jak może z InPostu”.
W krajach, do których aspirujemy, patriotyzm gospodarczy jest czymś naturalnym. Jest też tego świadom premier Donald Tusk.
Komentując europejską dyskusję o ochronie naszej wschodniej granicy, mówił: „Będzie konkurencja. Jeden ma jakiś biznes, jakąś swoją produkcję. Każdy będzie myślał o tym, żeby bronić bardziej swoją przestrzeń”.
To dobrze, że szef rządu jest świadomy, że należy chronić narodowy interes. Pytanie, dlaczego koncepcja budowy CPK zakłada, że pociągi będą jeździć z prędkością 300 k/h, skoro obecnie żaden producent taboru z polskim kapitałem nie ma w portfolio takich pojazdów?
Rząd może się też wykazać patriotyzmem na innym polu. Carrefour ma się wycofać z Polski. Do przejęcia jest 800 sklepów tej sieci. Rząd powinien użyć wszelkich narzędzi, by ten potencjał przejął polski kapitał. Nie brakuje argumentów, by ten sektor wpisać na listę chronionej, infrastruktury krytycznej.
Carrefoura mogłoby przejąć Dino. Może wtedy właściciel dostanie od prezydenta Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi dla Rzeczypospolitej Polskiej, tak jak Biedronka w 2015 r. Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.


